22.05.13

[plany na wakacje]

Miało być Sarajewo, to zlikwidowali pociąg. Będzie Budapeszt we wrześniu, z mamą, luksusowo, rozumiecie - hotel! w centrum! ze śniadaniem! - po prostu zupełnie inaczej niż zwykle. Będą kolonie u Żony, bo nie umiem sobie wyobrazić nic lepszego.

Ma być książka. Mam siedzieć i naprawdę pisać. Nie po raz trzeci zaczynać, ale wypisać wszystko to wiem, co mam zanotowane, tak jakbym to opowiedziała, wypisać się z Jany, tak jak wypisuje się długopis.


Ale trzeba też czytać. I tu jest prośba i cel tej notki. Proszę w komentarzach mi napisać o wszystkich książkach, tych starszych, tych co się mówi, że klasyki, że inteligentna oczytana młoda kobieta powinna znać, ale i o tych nowszych.
TUTAJ jest sobie mój profil na Lubimy Czytać, który oczywiście nie jest kompletny, ba, jest wręcz bardzo niekompletny, bo założyłam go w styczniu i starsze książki dopełniam jak mi się o nich przypomni.

Do pracy moi drodzy, do pracy! 

18.05.13

[taka miłość jest jedna]

Ja:
...i nagle, kto wie skąd, zaczęłam się zastanawiać czego mi w tej Pradze brakuje, za czym tęsknię niezastąpienie - i ja wiem, kuchni Oli mi brak, kuchni Oli, herbaty English Breakfast, rozmów o niczym i o wszystkim, i podglądania przy tym kolejki do nocnego, papierosy palone wychylając się z okna... że jednak Żony zastąpić się nie da. ani kotem, ani konkubinem...

Ona:
Brakuje mi Cię tu strasznie ostatnio. Poszłoby się na piwo, spacer albo nic szczególnego.

[bo przecież łatwiej razem iść pod wiatr, nawet jeśli każda w swoim mieście i tyle kilometrów pomiędzy]



09.05.13

[až se to neposere]

Przez ostatnie dwa lata dowiedziałam się rzeczy podziwnych*. A to w jakimś bardzo mądrym artykule pisali, że mój związek się wziął z tego, że się wychowałam bez ojca, a jeśli jednak z ojcem to, że tata mnie nie przytulał (poniekąd prawda, niektórzy przytulanie mojego taty uznali by za próbę uduszenia), a w innym jeszcze mądrzejszym, że mnie nie chwalił, nie doceniał moich sukcesów, po prostu był jakby go nie było. A to znów ktoś gdzieś coś, że kobiety to na starych lecą dla kasy (kež by!), wysokiego postawienia społecznego, dla lansu, bansu i sławy. I tak dalej i tak dalej. I uwag co nie miara, tych kąśliwych i tych nawet obraźliwych, i pytań mniej i bardziej osobistych. 

Cóż holka, sama chciałaś, teraz masz i słuchaj, bo że tobie się wydaje, że związki to się ludziom zdarzają, że jedno z drugim na siebie wpadnie i że tak już zostanie, to możesz zupełnie nie mieć racji, musi być w to zamieszany twój ojciec krawiec-daltonista, a jeśli nie on, to inne sprawy przynajmniej podejrzane. Nie miej pretensji do ludzi, że jak nie rozumieją rzeczy prostych, to je sobie tłumaczą skomplikowanie.

Siedzimy wieczorem w pracy, na schodach do sali, kontrulujemy bilety spóźnialskim niedobitkom. Fany pyta:
- Ale jak to jest, być tak z kimś, jak wiesz, że to tak na określony czas, tak nie na zawsze?
- Po dwóch latach się człowiek przyzwyczaja...
- Aha.... No, a jak długo zamierzacie być razem..?
- Až se to neposere, ne?**

Ostatecznie to tak to chyba działa ogólnie...


-------------------------------------------------------------------------------------------
*ja wiem, że po polsku to słowo nie istnieje, że to wstrętny bohemizm
**dopóki się to nie zjebie.