01.03.11

[ze znalezionych notatek: dach na Vratislavovej]

notatki, które robiłam w lipcu w Pradze, przez pierwsze dwa tygodnie.

fragment:

zakochać się w Pradze, banał prawie taki sam, jak znaleźć miłość w Paryżu. ale zakochać się w Pradze, w niej samej, w tym mieście... tutaj co krok jest coś, co można pokochać. od okien w moim akademiku, przez widok z któregoś ze wzgórz, sklep ze starociami na rogu ulicy, wąskie uliczki, stare domy, obłęd, szaleństwo, i krzywy dach w domu naprzeciwko. ten krzywy dach rozczula mnie od pierwszego dnia. wpierw myślałam, że to podwójne okno zakrzywia linię rozdzielającą dachówki dwóch kamienic, potem, że krzywy wizjer Zorki. ale nie. codziennie rano wstaję, a ta linia jest tak krzywa jak poprzedniego dnia, tak samo wygląda jak pociągnięta niezdarnie przez małe dziecko dopiero uczące się rysować. Ripellini pisał, że Praga jest zdradliwa, że jest kochanką piękną, ale i fatalną. nie widzę tego, nie umiem w to uwierzyć. nie potrafię sobie wyobrazić, że któregoś dnia to miasto mnie przygniecie. ono ciągle sprawia, że chce fruwać, to powietrze, nawet tak ciężkie od lipcowego słońca, dalej działa jak hel, unosząco i rozweselajaco. przestrzeń, przestrzeń..!

z innych porównań do Paryża, myśl listopadowa na Leteňskem naměstí:

po cholerę Polacy jeżdżą do Paryża, kiedy mają Pragę zaraz obok?

[Terezko, preloz mi to do cestiny, prosim...! ]

Žádné komentáře:

Okomentovat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.