jutro jadę do domu.
właśnie - JADĘ czy WRACAM? który czasownik jest właściwy, czy właśnie ten użyty automatycznie?
po czesku powiedziałabym bez zastanowienia, jadę, ale czy nie jest to spowodowane nieumiejętnością używania czasowinika wracać?
i czy do domu?
mnóstwo pytań. gdzie jest dom? i jeszcze ważniejsze: czym jest dom? i czy w ogóle JEST, istnieje.
.
czasem, jadąc autobusem, starym przegubowcem, który się chwieje pomiędzy praskimi blokowiskami, gdzieś za dworcem Hostivař, zastanawiam się czemu jest mi tak łatwo żyć tutaj, tak zwyczajnie; że wstaję, robię kawę i herbatę, że ucieka mi 17 i wpadam spóźniona 10, nawet 15 minut na zajęcia, bo wyszłam na ten tramwaj, co to zupełnie-na-styk, że tam jestem, siedzę, notuję, mówię, i wracam, gotuję obiad, palę papierosy i wkurwia mnie telewizor, że robię zakupy: dwa jogurty, sześć bułek i pół chleba, coś słodkiego;
czasem w autobusie 271, który jeździ przez takie miejsca, że równie dobrze mógłabym jechać gdzieś przez Bemowo czy inną dzielnicę z nadmiarem powierzchni między blokami, czasem zastanawiam się, jak to jest, tak lekko się przyzwyczaić.
.
nie jestem wcale dzielna. po prostu nie dzieli mnie od Warszawy czy Breslau tych x-set kilometrów. dzieli mnie tylko ekran maleństwa albo telefonu. odległości nie są realne. realne są słowa które sobie mówimy, piszemy.
mogłabym je napisać w liście, na papier i w kopertę. wtedy dzielą nas trzy dni robocze i humory poczty.