23.06.13

[słowo na niedzielę]

Chyba zaczynam się starzeć, myślę, kiedy wychodzę w letni wieczór - w powietrze jak galaretka wychodzę, oblepia mnie zanim jeszcze się domkną drzwi od klatki, z cichym trzaskiem, który i tak irytuje sąsiadkę z pierwszego piętra, znów pewnie wywiesi karteczkę, że byśmy się wszyscy mogli nad sobą zastanowić, że każdy ma klucz i może te drzwi domknąć, i nic, że próbowałam i trzask jest identyczny; więc wychodzę, każdym krokiem kroję to lepkie i ciemne duszno, ciężko to idzie, ostrze się ześlizguje, wszystko się rozmazuje i po dwóch krokach jestem już obrzydliwa sama dla siebie, jak bym wypociła z siebie wszystką wodę;
          - a tutaj widzę właśnie jak pod drugim oknem od klatki stoją, ona wciśnięta we wściekle pomarańczową ścianę naszego bloku, gorącą, cały dzień nagrzewaną, on przyciśnięty do niej, noga między jej nogami, zaplątani językami, troche pomlaskują, trochę mruczą;
chyba się starzeję, myślę, bo odruchowo skrzywiłam się lekko, zmarszczyłam nosek, tak jak to umiem i mama twierdzi, że nikt inny tak nie umie, że to niewykonalne, więc półgębkiem i pół nosem odruchowo się krzywię, przez głowę przelatuje mi myśl, że to wręcz niehigieniczne się w takich temperaturach i w takim bezruchu powietrza przyklejać do drugiego ciała, kiedy własne jest już tak nieznośne.

Starość albo inna pruderyja we mnie wstąpiła.


16.06.13

[happy father's day!]

Większość świata obchodzi Dzień Ojca dziś, w trzecią niedzielę czerwca. Moi rodzice już pomału przywykli do tego, że życzenia z okazji Dnia Matki i Dnia Ojca dostają podwójnie - po czesku i po polsku.
Wygrzebałam dziś małą kopertę, którą przywiozłam z Warszawy. W kopercie są zdjęcia powyciągane z rodzinnych albumów i jeśli moja mama kiedyś dojrzy te braki, to mnie zabije.



19.10.1990
najsłodsze zdjęcie z tatą


ci, którzy poznali mojego tatę, mogą dzięki tym zdjęciom zrozumieć dlaczego w liceum miał ksywę Szkielet






Zdjęć z mamą przywiozłam jeszcze więcej, ale to inną razą. Oglądam je sobie i coraz bardziej widzę siebie. I to jest zajebiste, bo moja mama jest zajebista.

11.06.13

[krótko]

Dzisiaj miałam w ręku oryginał listu Jany Krejcarovej do Egona Bondiego. Cienki, pożółkły papier, zapisany z obu stron na maszynie. Na końcu odręczny podpis. Złożony na cztery. Na ostatniej stronie - wydłubana dziura w papierze, na zgięciu. Przy okazji dwójka mało rozgarniętych redaktorów Czeskiego Radia nagrywała mnie do programu o Janie i trochę się boję, że wybiorą z tego to najmniej istotne. 

Wieczorem się radośnie upiłam z dziewczyną, która tak samo jak ja pisze książkę o Janie. Teraz się obie ze wszystkim co sobie powiedziałyśmy prześpimy i zobaczymy co z tego spotkania wyjdzie.

A w czwartek nagranie, znów Czeskie radio, ale ju mam nadzieję z kimś ogarniętym o listach Mileny Jesenskiej z obozu - razem z panią Wagnerovą, specjalistką a tłumaczką tych listów. Z panią Wagnerovą, która na szczęście nie pozwoli, żeby z tego została jakaś sraczka. 

Poza tym sesja, podobno.