Jest květen w kwietniu.
I wszędzie są. Na ulicach, w parkach. Między kartkami dziennika Agnieszki Osieckiej, tom pierwszy młodzieńczy -
- czy to warto czytać, zapiski dziewieciolatki, zapiski nastolatki, zapiski gówniarskie - ktoś pyta, czy nie jest to przerost formy nad treścią, mania wydawania, czy ma to wartość? na razie nie wiem, wiem tylko, że piszę nieprzerwanie częściej i rzadziej od tego samego wieku i że na razie między stronami suszą się kwiaty. -
- są też w wazonie na barze w Liberalu i wtykam w nie nos, w te bzy -
- nie w bzy, pamietaj, lecz w šeříky, šeřík nie jest bzem, bez kwitnie później i smaży się go jak naleśniki, i syrop z niego leczy tak jak malinowy, i z niego się robi róźdżki czarownic; teraz kwitną šeříky, po naszemu lilaki, syringa vulgaris, zupełnie inna rodzina niż sambucus negra; dobrze jest znać drugi język, dobrze jest zostać przez ten język wyprowadzonym z błędu; wiedzieć -
więc w šeříky, w lilaki zanurzam nos.
Są wszędzie, jest květen w kwietniu, a ja nie potrzebuję sześćdziesięciu pięciu lat życia, tak jak ich potrzebował bohater Wielkiego piękna, ja ich nie potrzebuję, żeby wiedzieć, że nie muszę robić tego, czego nie chcę, co mnie nie bawi. I tak podejmuję życiowe decyzję.
Na oknie rośnie mięta.
-----
květen to maj, nie kwiecień, i dopiero przyjdzie, choć niby już jest.
Žádné komentáře:
Okomentovat
Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.