31.12.12

[2012]


Podsumowania to nie jest to za czym szczególnie przepadam. Listy najważniejszych książek roku nie będą na mnie robić wrażenia tak długo, aż nie znajdzie się tam moja. A to nieprędko jeśli w ogóle. Samolubność, ego-śmego? Trochę tak.
Ale od czasu do czasu można przecież sobie coś tam machnąć, jakąś kreskę nakreślić, coś tam zebrać i wybrać. Przetestować pamięć.

Więc 2012 to już w całości Praga, od początku, który nas zastał gdzieś między starym mieszkaniem a placem Strossmayera, bo wyruszająć 5 minut przed północą na Letną, coby obejrzeć fajerwerki nie da się zdążyć. Można co najwyżej potem stanąć na placu i patrzeć na sztuczne ognie puszczane z torowiska na Milady Horakovej i stojący pomiędzy nimi tramwaj nocny.

To był rok, w którym stwierdziłam, że zainteresowanie architekturą, które polega na zobacz, jaki ładny dom! można pogłębić, pójść dalej, coś zrozumieć. W efekcie na moim biurku, już w nowym mieszkaniu, wylądowało parę książek, grubszych i cieńszych, moich i pożyczonych. Funkcjonalizmy, Corbusiery, najważniejsze budynki na Pradze 7, czyli u nas, a teraz ostatnio dojechał też pan Arseniusz eR. Czytam i udaję, że wiem. Bedąc w Gdyni idę już bardziej świadoma niż rok wcześniej na spacer śladami gdyńskiego modernizmu i zadziwiam Żonę, która myślała, że o swoim mieście wie wszystko. Ale przecież od dawna wiemy, że Ktoś Nie-Stąd widzi więcej, co pokazała Stacja Muranów.

Z nowym mieszkaniem pojawił się nowy kot, który robi sceny zazdrości. Niestety ja nie jestem obiektem zazdrości, jedynie ofiarą, jestem istotą, którą trzeba zagryźć, bo przytulam, ba!, dotykam w ogóle samca alfa. Kot uważa, że skoro on niestety samcem alfa nie został, to może chociaż wywalczyć sobie wyłączność na mizianie, głaskanie, za uchem drapanie.

Wczoraj minął mi rok od kiedy pracuję w Oku. O Oku pisałam na moim drugim blogu, konkretnie TUTAJ. Drugi blog też jest nowością, może się wydawać, że umarł, ale on tylko od pół roku milczy. Wracając do Oka to wczoraj dowiedziałam się, że moja świąteczna premia była związana z tym, ze pracy poświęcam dużo czasu oraz, co usłyszałam chyba po raz pierwszy w życiu, jestem odpowiedzialna! Poza tym pamiętajcie - Okoholismus neni nemoc* a ja wcale nie jestem przodownicą pracy.

Postanowiłam też ruszyć dupę w tereny mi nieznane, do miejsc, w których nie mówi się żadnym znanym mi językiem**. Ljubljana da się lubić a w Berlinie jest właściwie jak w domu.

Za mój pierwszy raz z hokejem wdzięczę memu mężczyźnie. Na pierwszym meczu na Slavii jeszcze kibicowałam Vitkovicom - bo komuś trzeba, a to jakby Polacy - ale od następnego już dumnie i w szaliku Cracovii stałam za Slavią. Żadnego meczu, który widziałam na żywo chłopaki nie przegrali, byłam na wygranych derbach i na meczu z Kladnem, któremu nawet Bóg Jagr nie pomógł. Byłam też prowodyrem wyjazdu do podpraskiego miasteczka Slany, gdzie za krążkiem biegają dziewczyny ze Slavii. W tym roku byłam też po raz pierwszy w filharmonii, ale usnęłam, więc nie ma o czym mówić.

Cóż tam jeszcze... Odkrycie, którego dokonałam i tak wyjdzie na światło dzienne w 2013 i wszelkie sławy i zachwyty z tym związane przypadną na rok nadchodzący. Nie ma więc o czym mówić, zaintersowani Mileną Jesenską mogą zakonotować, że na przyszły rok się szykuje pewna interesująca publikacja.

Nauczyłam się robić ciasto bananowe, którym podbijam serca współpracowników i innych gości, w ogóle mam własny piekarnik i nocami śnię o foremkach do ciasteczek, próbowałam robić chleb na zakwasie, przesoliłam schab w śliwkach, zrobiłam kilka zakalców i byłabym wspaniałą kurą domową, ale dalej nie moge się pozbyć cechy wspólnej z bohaterką mojej książki. Mam bałagan nieustający.

To chyba starczy, przecież kto chce wiedzieć i tak wie, a kto to przeczytał z nudów to się znudził w połowie. W przyszłym roku życzę sobie dalej tego pięknego praskiego świętego spokoju i żeby dalej zmniejszała się liczba tych, którzy pytają kiedy jadę do domu, mając na myśli Warszawę.
Wam też aby nie było gorzej, a w miarę możliwości lepiej. I bla bla bla.

---------------------------------------------------------------------------------------
*Okoholizm nie jest chorobą.
** czyli po czesku albo polsku

Žádné komentáře:

Okomentovat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.