23.03.13

[słowo na sobotę]

Jana Krejcarová pisze do Egona Bondiego:

Ani wiara ani cnoty nie są człowiekowi potrzebne do zbawienia, jestem o tym przekonana, że będziemy kiedyś zaskoczeni ilością tych, którzy byli potępieni za swoje cnotliwe czyny. Ale człowiek musi mieć nadzieję, prawdziwą nadzieję bez interesowności w jakiejkolwiek formie; nadzieję, która go nie chroni przed  utratą wszystkich ludzkich wartości; nadzieję, która go nie chroni przed niczym, nawet przed potępieniem, ale nadzieję, którą kiedyś doniesie gdzieś na górę lub na dół lub gdziekolwiek, jako jedyną prawdziwą wartość, którą niesie. Nadzieję, która zostanie zważona i nie będzie uznana za lekką, ponieważ jej waga jest większa niż to sobie w swej ślepocie potrafimy wyobrazić.

[przekład nie jest idealny, uwagi mile widziane.]

[bardzo nie lubię, kiedy ktoś powtarza, że Jana pod koniec życia stała się gorliwą katoliczką. wtedy lubię sobie przeczytać list, który napisała Bondiemu jakieś dziesięć lat przed tym kiedy rzekomo zdewociała. to nie jest list ateistki, chociaż jest to list do ateisty. nie jest to też list gorliwej katoliczki, czy katoliczki w ogóle, ale są to słowa kogoś, kto ma olbrzymią nadzieję, że jest coś więcej.]

Žádné komentáře:

Okomentovat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.