21.12.13

[kim, czym]

Gdybym miała napisać książkę o moim w życiu w Pradze, musiałabym ją napisać po czesku. Chociaż nie. Musiałabym ją napisać w obu moich językach na raz, tak jak piszę statusy na fejsie, notatki z zajęć i w notesie, tak jak rozmawiam z konkubentem w domu, a z Jani w kinie. Dla wyrażania uczuć ciąglę potrzebuję słów polskich, a dla opisu rzeczywistości potrzebuję czeskich, bo nie znam lub nie znajduję dla nich odpowiedników z drugiego języka. A nawet jeśli czasem znajdę, wydają mi się niewystarczające.

Z tego też biorą się moje problemy dotyczące przyszłości. Wiele osób jest przekonanych, że zostanę tłumaczką, przecież nic poza językiem nie umiem. Tylko że ja nie mogę zostać tłumaczem, tłumaczy się na swój język urodzenia, a ja go koślawię i kaleczę. Niektórzy twierdzą, że kaleczenie własnego języka bierze się li i jedynie z niedbałości i niedostatku patriotyzmu. Cóż, obu tych rzeczy nie mogę sobie odmówić i może niepotrzebnie się wykręcam jakimiś teoriami, popartymi nie zawsze poprawnie wiedzą zdobytą na studiach, może zwyczajnie jestem leniwa i mało przywiązana do tych wszystkich idei ojczyźnianych.

Jeśli nie zostanę tłumaczką, to kim, czym? (sedmý pád*, wyskakuje w mojej głowie automatycznie) Zdaje się, że to pytanie będzie się pojawiało coraz częściej i będzie krążyć nade mną, a ja będę wymyślać jeszcze durniejsze odpowiedzi niż do tej pory. I te odpowiedzi będą kwitowane uśmieszkami, uśmieszkami jeszcze bardziej z góry i jeszcze bardziej o-naiwne-dziecko

A kiedy ja nie wiem i nie wiem. I nawet nie jestem pewna do jakiego wieku jeszcze wypada nie mieć pojęcia, co ze sobą zrobić w życiu..



---------------------------------------------------------------------
*siódmy przypadek, narzędnik

1 komentář:

  1. A nawet dzisiaj rozmawiałam z koleżanką w pracy na podobne tematy. I też nie wiem, do kiedy mam się dookreślić.

    OdpovědětVymazat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.