Kiedy tata mnie wieczorem skądś odbiera, to zawsze jedziemy przez centrum. Nawet jak inną drogą by było szybciej. Chodzi o światła. Albo o to, że tata lubi to miasto.
Krok w tył, mam kilka lat i spadł śnieg. Jest go tyle co nic, taka cienka warstwa i kiedy nasz pies staje na nim - niechętnie, patrząc na nas trochę z wyrzutem, trochę żałośnie - to zostaje ciemny ślad łapki. Żadne wgłebienia, łapka w kolorze chodnika. Ale śnieg dalej sypie i dlatego jedziemy do miasta. Wtedy na pewno nie mówiłam do centrum, a nie wydaje mi się żebym mówiła Śródmieście, bo to strasznie długie. Auto parkujemy gdzieś na tyłach, to mogło być na Gałczyńskiego, albo na Kubusia Puchatka, albo zupełnie gdzieś indziej. Nie ma tam za dużo światła, i trzeba jakąś bramą i uliczką dojść do Nowego Światu. Do Nowego Światu, który jest rozświetlony najwspanialej na świecie - mam przecież kilka lat! - i te wszystkie ozdoby i te płatki ledwo-śniegu i wszystko to jest z bajki, cały ten wieczorny spacer. A najbardziej z bajki są rurki z kremem.
Nie mam pojęcia, gdzie na Nowym Świecie mogli sprzedawać rurki z kremem z okienka.
Dość długo wierzyłam, że w Wigilię o północy zwierzeta mówią. Nigdy nie udało mi się doczekać, więc rano pytałam mamy, czy Kajka coś powiedziała. Kajka była jamniczką i była pięć lat starsza ode mnie. Tak samo wierzyłam, że mój wujek raz do roku rozmawia ze swoim wiejskim zwierzyńcem, kiedy niesie krowom opłatek. Zwierzęcy opłatek różnił się od ludzkiego kolorem, wydaje mi się, że był różowy. Nie jestem tak zupełnie pewna, że choć raz widziałam go na oczy, nigdy nie spędzaliśmy świąt na wsi.
Nie jestem też zupełnie pewna, że kiedykolwiek przestałam wierzyć, że zwierzęta w Wigilię mówią. To, że nigdy ich nie słyszałam nie jest przecież żadnym dowodem, zresztą jak się ma na coś dowody to nie potrzeba w to wierzyć.
zakochałAM się w Tobie.
OdpovědětVymazatnapisz książkę, proszę.
jakby to się robiło ot tak.... ale staram się
VymazatRurki z kremem i lody z owocowymi polewami były na Nowy Świat 46 w lokalu Igloo
OdpovědětVymazat