Z podsumowań wybrałam sobie książkowe. Szczególnie, że jedna książka mi się dziś śniła, to przecież znakomity argument.
Według lubimyczytać oraz goodreads w tym roku przeczytałam 44 książki. Jeśli dodać te przeczytane na uczelnię, mogłoby się zebrać koło 50. Myślę, że to przyzwoity wynik, mniej więcej książka tygodniowo. A ile zaczętych i czekających na skończenie! Drugiej pięćdziesiątki to z nich nie zbiorę, ale dwadzieścia na pewno. Porzucam książki z różnych powodów. Bo mnie nudzą. Bo czytam ich za dużo na raz. Bo zacznę, zapomnę i zagubię w mieszkaniu. A potem trzeba odnieść do biblioteki, albo znajdują się na X stronie w kundelku, gdzie już tak często nie zaglądam. I tak dalej, i tak dalej.
Tak sobie wymyśliłam, że z przeczytanych w 2013 wybiorę dwie najmocniejsze. Czemu akurat dwie? Bo z fikcji i nie-fikcji.
Na początek non-fiction. Trochę tego było. Na początku roku wyczekiwałam ebooka Miłości z kamienia Grażyny Jagielskiej. Papuszy, która w końcu wyszła w sierpniu, wyczekiwałam już dużo wcześniej i zawiodłam się jedynie w jednej kwestii. W długości, bo książka przeznaczona na trasę Praga-Toskania* skończyła się już w Ferrarze. Bukareszt, debiut Małgorzaty Rejmer, choć ma kilka niedociągnięć i jakość spada w części współczesnej, to jednak potencjał jest. O Springerze to nawet nie mówię, to jasne. Ale żadna z nich nie była tym najmocniejszym doświadczeniem, tym co pozostawiło niepokój w głowie i sprawiało ból w czasie czytania. Żadna z nich nie jest książką, która mi się dziś nad ranem przyśniła.
Moim naj z literatury faktu na rok 2013 jest Jutro przypłynie królowa Macieja Wasilewskiego. Nie umiem napisać recenzji, co jakiś czas otwieram zakładkę z tą książką na lubimyczytać i ciągle nic. Jestem zdziwiona brakiem nagród. Naprawdę.
A co fikcja? Więc fikcji nie czytam zbyt wiele, w tym roku dałam się głównie wciągnąć w Pieśń lodu i ognia**, chociaż w ostatnim tomie się poddałam, zmęczyłam i odłożyłam. Nadrobiłam trochę Tokarczuk i żadna z powieści nie zrobiła na mnie wrażenia takiego jak Bieguni. Przeczytałam nowego Wiedźmina i zapłakałam.
Właściwie skłamałam, że wybrałam dwie książki. Wybrałam trzy, bo w kategorii fikcja nie umiem się zdecydować. Poza tym będzie też trochę równouprawienieniowo, pan pisarz i pani pisarka. W kategorii fikcja za rok ubiegły na nagrodę za największe pierdolnięcie zasłużyli sobie Szczepan Twardoch z Morfiną i Patrycja Pustkowiak z Nocnymi zwierzętami. Polecam obie. Najlepiej w zestawie.
Byłoby na tyle. Czekam aż z Warszawy przyjdą pocztą książki, które nie zmieściły się w walizce. I muszę zrobić porządek na półce z książkami kucharskimi. Właściwie książki kucharskie stają się moim drugim naj gatunkiem po non-fiction. Właściwie to trochę jej takie non-fiction..
---------------------------------------------------------------------
*jak wiemy z Pragi do Toskanii najlepiej jeździ się przez Ołomuniec
**ej, wiecie, że dostałam na Gwiazkę książkę kucharską Uczta lodu i ognia? ej, wiecie, że jest zajebista?
dla Wasilewskiego jeszcze będą nagrody, przecież książki wydane w 2013 r., teraz będą miały swoje pięć minut!
OdpovědětVymazat