Joanna
ma piętnaście lat i wychodzi ze spalonego miasta. Na policzku ma ślad po
postrzeleniu, na rękach kilkumiesięcznego syna swojej siostry. Jest koniec
września. Idzie w kolumnie ludzi. Niemcy pędzą ludność Warszawy do obozu przejściowego. Joanna była na Mokotowie, Mokotów zdobyty. Jest noc, nocują gdzieś na
wyścigach, w boksach dla koni…
Prowadzili nas
wermachtowcy, takie staruchy.. i Janusz mordę darł okropnie, bo był
głodny. Ja miałam kłopoty, bo nie miałam
nic co mu dać. Ssał taki... gałgan, tak. I wyszłam... Wiesz, jedni spali, jedni to. A on się darł. Jak się
zrobiło bardzo jasno, gdzieś tak czwarta mniej więcej… może później, bo to
wrzesień był. Może piąta, szósta. I wyszłam przed, wiesz, żeby go trochę uciszyć.
Siedział na takim zydlu stary jakiś
żołdak, trzymając karabin.. nie
wiem, czy nabity.. I ja byłam słuchajcie, tu, tu na Imielinie.. Wieś, normalne
gospodarstwa... Ten Szwab wziął mnie tak z tyłu… i popchnął przez ulicę... Tak,
uwolnił mnie. A ja, jak przeszłam ulicę, to już tak się między domami, i już
byłam wolna! Weszłam do jakiejś chałupy takiej... Ludzie się strasznie bali,
muszę wam powiedzieć. Się zapytałam, czy mogą dać mi trochę wody z cukrem. Bo chodziło
mi o to, żeby go zatkać jakoś... No i taka była pani, która się zapytała: A
mleko może być? No oczywiście, że tak, nie śmię pani prosić! Dostałam to mleko,
nakarmiłam, to on przysnął. Zmieniłam mu pieluchę, bo miałam taką torbę, tu go
trzymałam, w jakiejś takiej chuście, i torbę ciotki miałam, z pieluchami. I
przewinęłam go i teraz sobie myślę tak: Jak tu daleko jest do Nowakowskich.
Wiesz, człowiek traci orientację... I jak już przeszłam przez tą wieś..
Przez ten, przez środek wsi szłam! Przez
środek wsi! I tak sobie myślę: gdzie ja mam iść... żeby trafić do Jeziórek, do
Nowakowskich. I trafiłam, trafiłam. Za kościołem, taką uliczką i w głąb. Jak
weszłam tam, jak mnie zobaczyła stara Nowakowska, to w ogóle... nie, nie zemdlała,
ale była tak… i że jeszcze z dzieckiem przyszłam! Jeszcze z dzieckiem... Więc
one mnie po pierwsze zabrały dziecko, umyły dziecko... Pani Nowakowska
powiedziała: Idź, tutaj zaraz Ci dam wody, to się umyjesz. I proszę ja ciebie,
u pani Nowakowskiej przenocowałam... i od Pyr kolejka chodziła. Od Pyr chodziła
kolejka… Do Nowego Miasta, przez Piaseczno, Tarczyn, Mogielnicę... Grójec.
Grójec, Mogielnica, tak... I chcę Ci powiedzieć, dały mi pieniądze na tą
kolejkę... Nie wiem, jakiś bilet musiałam kupić, okupacyjne chyba jeszcze
ciągle pieniądze.. Kupiłam bilet, musiałam kupić. Wysiadam z tego pociągu..
Wąskotorówka, jechała tak, że można było wysiąść i... tak, ale się jechało. Ale
siedziałam, siedziałam… I wysiadam na dworcu... I pierwszą osobą, którą spotykam
to jest świętej pamięci Stasio Chołoś, słuchaj, ona jak mnie zobaczył… to
ukląkł... No więc z takim szeregiem zaprzyjaźnionych osób zaprowadzili mnie tam
do domu. No i tam się zaczął teatr…
W
domu jej babki czeka jej siostra z mężem. Na widok Joanny z dzieckiem na rękach
dostaje histerii. Ze szczęścia.
Wieczorem
Joanna wypierze halkę, tę halkę, w której przyszła z Warszawy. Halkę wywiesi na
sznur, w ogrodzie. Halkę zeżre koza. Joanna jest przecież dziewczyną z dobrego
domu i ma przecież piętnaście lat, i ta halka, ostatnia, to jednak tragedia.
Wiejska dziewczyna, która pomaga u nich w domu nic z tej tragedii nie rozumie.
Sama przecież czasem nawet majtek nie nosi.
Później
Joanna wróci do Warszawy. Na moście pontonowym przez Wisłę spotka Wojtka. Nie,
Wojtek nie był jej młodzieńczą miłością. Jej chłopca, Ryśka, Niemcy wyciągnęli
z kanałów. Rozstrzelali. Rysiek z Wojtkiem chodził do szkoły, na jednej ulicy
mieszkali. Wojtek mu tak kiedyś obiecał, że się Joanną gdyby coś zajmie. I zajął
się.
Joanna
po latach dostanie zeszyt, w którym nic nie napisze. Choć ma tyle wspomnień i
tak wyraźnych. Szczególnie, gdy się budzi o piątej i wie, że nie uśnie. Nawet
pamięta jakie zabawki miały dzieci jej siostry. I tych chłopaków poranionych ze
szpitala powstańczego, dokładnie widzi, tylko oczy zamknie. Ale do zeszytu
włoży tylko moje zdjęcie. A później złamie daną mi obietnicę – że jeszcze rok –
i na cmentarzu ktoś na skrzypcach zagra Marsz Mokotowa. A ja będę tam stała i
zrozumiem, że dzieciństwo skończone.
******
Tekst w Listach był rozszerzony o notkę biograficzną Joanny oraz o krótką notatkę edytorską. Z notatki edytorskiej ważne jest że: zapis wypowiedzi Joanny jest edytowany w najmniejszym możliwym stopniu, na tyle, żeby styl mówiony nie drażnił na piśmie i że mi tu nie chodzi o powstanie, bohaterstwa, ale o Joannę i jej halkę.
Właściwie już tę historię znacie. Ale napisałam ją raz jeszcze - i pewnie nie raz ją napiszę.
Bo bez Joanny świat jest puściejszy.
Już rok.
Chciałabym mieć takie historie o swojej babci.
OdpovědětVymazatMoja nie chciała opowiadać o wojnie. Jedyne, co wiem, to że moja prababcia zmarła na kilka miesięcy przed wyzwoleniem i że w czasie okupacji można było mieć tylko koty. Bo z kotami nie trzeba było wychodzić na spacer.
Zazdroszczę Ci.
Pamiętam... i Dziadka w trójce... onegdaj
OdpovědětVymazat