10.06.11

[surfowanie po Żiżkovie]

w końcu, po wielu pobytach w Pradze i wielu próbach znalezienia noclegu w najbardziej praskiej części miasta (praskiej w rozumieniu warszawskim), udało się. po drugiej stronie mojego domu rośnie wieża telewizyjna, ten bolec wbity w żiżkowskie serce, z łażącymi po nim niemowlętami bez twarzy. obok - resztki żydowskiego cmentarza.

mieszkam w najbardziej couchsurferskim mieszkaniu jakie kiedykolwiek widziałam. mają tyle par kluczy, że wczoraj Jake pytał czy mam pomarańczowe czy zielone. żółte odpowiedziałam. w kuchni znajduje się ściana podziękowań - ściana zaklejona od góry do dołu listami od couchsurferów, pocztówkami zewsząd. na lodówce kalendarz - kto kiedy kogo gości. jest ich tu trójka. Anna, której nie poznałam, bo wyjechała i mieszkam w jej pokoju. Anna jest z Polski i jest ruda - czyli prawie żadnej zmiany w tym pokoju:) Clabbe jest Szwedem. dziś jedzie do szwi-szw-something! czyli do Świnoujścia. czemu? bo nigdy nie był i bo potrzebuje kontaktu z morzem. ale porządnym morzem, nie jakimś tam Śródziemnym. trzeci, Jake, urodził się w Czechach, ale przeprowadzil się do Toronto w dzieciństwie i jakoś ten angielski jest dla niego bardziej naturalny niż czeski. wczoraj wszedł do mojego pokoju i krótko pochwalił burdel jaki tam zrobiłam w mniej niż 24 godziny.

Jake powiedział: It's nice.

kiedy przyjechałam, z niczego nic (jak to się mówi po polsku?) pojawił się Nowozelandczyk, człowiek, który pływa. pogubiona w rozmowach i w angielskim zrozumiałam, ze posiada swoją łódź i pływa nią sobie po świecie. a jak nie pływa to jeździ stopem. w weekend był na przykład w Polsce. wczoraj znów gdzieś pojechał, kopnął mnie tylko na szczęście przed egzaminem. zostawił list, żeby moi gospodarze spodziewali się go jeszcze tego lata.

wczoraj na spotkaniu couchsurferów pojawiła się Chris. Chris ma jedne z najpiękniejszych dredów na świecie i nie mogę sobie przypomnieć skąd jest. tak samo jak tego, jeśli była umówiona czy znalazła chłopaków na spotkaniu i poprosiła o nocleg. wiem jedynie, że jest w najpiękniejszym mieście świata po raz pierwszy i nie ma pojęcia do kiedy zostaje. przed chwilą pobiegła zwiedzać.

.

poza tym mam wyniki pierwszej części egzaminu. 42/50 punktów, piąty najlepszy wynik.

.

a Chris spotkałam na mieście, jest z Australii i nawet mi idzie gadanie z nią po angielsku. to jej pierwszy couchsurfing i trochę się martwi, że nie widziałyśmy dziś Jake'a. ja się nie martwię póki mam klucze.

no i wczoraj wieczorem zostałam mianowana Królową Obu Prag. muszę poprosić o zmienę na 'Obydwu Prag' jakoś lepiej brzmi:)

2 komentáře:

  1. czy 'z niczego nic' to znaczy 'ni stąd ni zowąd' czy co? ach, zizkov i televizni vez to są ostatnie godziny w najpiękniejszym mieście świata... to są otarte do zdjęcia łzy jak u największej idiotki, bo przecież ani jutro, ani nigdy więcej w ten sposób już mnie tutaj nie będzie... jedź tam, jedź do siebie, jedź na zawsze! mogę Ci wkręcać żarówki, robić kanapki i zamieszanie, tylko daj mi kawałek podłogi na parę dni... żeby iść na letenske sady, petrin, przejść milionem uliczek i umrzeć z zachwytu...

    OdpovědětVymazat
  2. Dopóki nie przeczytałam Twojej notki nie miałam zielonego pojęcia, że istnieje couchsurfing. Świetna sprawa,możesz skorzystać z darmowego zakwaterowania. Pozdrawiam ;)

    OdpovědětVymazat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.