16.04.13

[na literaturze]

Podobno jest to krzywdzące dla literatury jako takiej, że teraz jej większość jest autobiograficzna, że każdy kto się czuje pisarzem po prostu weźmie te swoje przeżycia: dzieciństwo, nieszczęśliwe miłości nastoletnie i późniejsze, pijaństwa i inne degeneracje, kilku znajomych, trochę rodziny, jakieś rozwody cudze i własne, weźmie i zakomponuje do opowieści, która się właściwie toczy sama, bo już się przecież kiedyś rozegrała - to podobno nie świadczy najlepiej o biednej współczesnej literaturze, że pisarz zamiast pracowicie wymyślać, to kleji i zszywa. Tak mówi pan doktor na zajęciach z języka we współczesnej literaturze czeskiej, oczywiście podkreśla, że są wyjątki... Tak mi się to przypomina na innych zajęciach, ale cóż mogę, wzruszam ramionami i wracam do lektury książki dawnego znajomego, który oprócz własnego życia domieszał tam też wiele cudzych, a kątem ucha słyszę koleżankę z roku, która referuje o pisarzu wcale nie współczesnym i że to bardzo ważne, że na tej Rusi Podkarpackiej żył, bo czegoś takiego to się nie da wymyślić...
Zanurzam się z powrotem w lekturze, kątem myśli myślę, że dobrze, że ja po prostu piszę o Janie i z góry jest jasne, że się to wszystko stało, choć część jest przynajmniej nieprawdopodobna. 

Žádné komentáře:

Okomentovat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.