Mniej więcej od momentu, kiedy znalazłam zaginione listy Mileny Jesenskiej z więzienia w Dreźnie i z obozu w Ravensbruck, kiedy już wiedziałam, że to na pewno to, że trzeba to przetłumaczyć, że będzie to wydane, mniej więcej od tamtych dni kołuje mi po głowie myśl, że na ulicy Kouřimskiej 6 nie ma nic.
Po większości z nas zostaje grób, jakaś tabliczka, napis na skrytce z urną. Jest miejsce, w które mogą przyjść bliscy, rodzina, znajomi, ludzie, którzy nas podziwiali czy szanowali, czy po prostu darzyli z jakiegoś powodu sympatią. Oczywiście, możemy sobie zażyczyć, żeby nas rozsypano - ale dalej pozostaje to miejsce, które jest z nami związane, które sobie w jakiś sposób wybraliśmy.
Milena Jesenska, tak jak inne ofiary obozów, nie ma swojego nagrobka. Chociaż jej rodzinie zaproponowano przyjazd i odbiór ciała (bądź urny, tutaj są różne wersje), stary profesor Jesenský, ojciec Mileny, nie miał na to siły. Wiele razy myślałam o tym, żeby pani Alenie Wagnerovej, która napisała biografię Mileny, która tłumaczyła jej obozowe listy, zaproponować jakąś petycję, prośbę do władz dzielnicy aby na Kouřimskiej 6, gdzie Milena mieszkała do swojego aresztowania w niedzielę, 11. listopada 1939 roku, umieścić jakąś pamiątkową tablicę. Możliwe nawet, że wspomniałam o tym w jednym z wielu mail, które między sobą wymieniłyśmy. Ale jakoś nic z tego nie wyszło. Milena Jesenská nie ma swojego miejsca.
Kłamię - nie miała. Do zeszłego czwartku, 18. lipca tego roku. Tego dnia na chodniku pod domem pojawiła mała złota tabliczka, która krótko informuje, że w tym domu mieszkała Milena Jesenská, urodzona w 1896 roku, aresztowana w 1939, zamordowana 17 maja 1944 w Ravensbruck.
To Stolperstein, kamień, o który się potykamy, kamień pamięci w formie kostki brukowej umieszczonej przed domem ofiary nazizmu. Po czesku mówi się na nie kameny zmizelých, kamienie tych, którzy zniknęli. Po raz pierwszy potknełam się o nie w naszych holeszowickich ulicach. Nie rzucają się szczególnie w oczy, ale czy o to chodzi?
Na Kouřimskiej byłam w piątek, razem z E. Pokazywałam jej dom Jany w sąsiednich Hornich Stromkach. Zatrzymałam się też pod szóstką, nawet wygłosiłam zdanie o tym, jak to nie istnieje żadne miejsce upamiętniające Milenę. Nie spojrzałam pod nogi. Dopiero dziś znajomy podesłał mi link do zdjęcia (Janku - díky!).
Tak bardzo się cieszę, że w zeszłym tygodniu się myliłam.
TUTAJ link do czeskiej strony projektu (także w języku angielskim i niemieckim) - historia projektu, mapa kostek
Byłam tak blisko, kilka ulic dalej, przy grobie Franza Kafki... ach, zła jestem, że nie wiedziałam o tym będąc w Pradze w zeszłym tygodniu :(
OdpovědětVymazatJeszcze jedno miejsce do którego nas zaprowadzisz, mam nadzieję. Czytając wczoraj SSSandberga, myślałem dlaczego nie dali tabliczki np. na Vinohradach Francuskiej, czy na Spalonej przy Olympiku (stoi?), albo placu Maltańskim u 7 diabłów... a może by tak przeprowadzić małą akcję i pewnej nocy przykleic niedużą tabliczkę w każdym miejscu... zobaczę po ile grawery, to mogło by być ciekawe...
OdpovědětVymazat