02.12.13

[definicje szczęścia z ostatniego tygodnia]

1. Awokado. Kanapka z awokado i musem dyniowo-jabłkowym (home made!) i jeszcze z kozim młodym serkiem, albo jeszcze lepiej z serkiem kozim z ziołami. (inspiracja od N.)
2. Góra dobrego masła na świeżej bułce i nieważne, że przecież białe pieczywo nie jest tak zupełnie najzdrowsze.
3. Gęsta kwaśna śmietana, prosto z pudełka, palcem, ewentualnie łyżeczką, jeśli akurat jest jakaś czysta. 
4. Zupa pomidorowa na kacu. Z wyżej wspomnianą śmietaną, około łyżki. (dwie łyżki zjeść przy okazji z pudełka).
5. Na ćwiczeniach z literatury w końcu wyrazić swoje zdanie, że od pewnego momentu w dziejach literatury zastanawianie się, czy wiersz jest wolny, czy niewolny i czy ma rym, a może ma katar, jest sprawą nawet nie drugorzędną. Powtórzyć to dwa razy. Zostać popartym przez jedną osobę i tym samym uspokoić się, że nie jest się samemu wśród tej bandy kretynów, z prowadzącą na czele.
6. W połowie wyżej opisanych ćwiczeń przypomnieć sobie, że tych następnych dziś nie ma.
7. Wrócić do domu wcześniej i znaleźć resztkę śledzi po kaszubsku w lodówce. Zeźreć radośnie, zostawiając konkubentowi zalewę z cebulką.


***
[osobom czesko-rozumiejącym pragnę polecić blog http://zlikatost.blogspot.cz/ gdzie codziennie można przeczytać takie małe definicje szczęścia - klidodarnosti.]

2 komentáře:

  1. Może z wrażenia i sama zafunduję sobie taki jeden wpis... Zwłaszcza, że codziennie się taka mała radość znajdzie. ^^

    OdpovědětVymazat
  2. Inspirująco, też pomyślałam o takim wpisie. A najbardziej mi się podobał numer siedem, radośnie zeżarte śledzie, cudo.

    OdpovědětVymazat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.