07.03.14

[poezje dnia powszedniego]

Jest rano i idziemy z N. na targ. Prowadzimy swoją małą wojnę. Dzielnie odpieramy ataki przy kolejnych stanowiskach. Sprzedawcy już chyba pokazują nas sobie nawzajem i coraz bardziej rozbawieni proponują sáček, sáček - ale idźcie wy wszyscy z tymi foliowymi torebkami, plastovými taškami, na por sáček, na jedno awokado oddzielna torebka! Znów wygrałyśmy, znów mamy po kilka produktów w jednym sáčku, a niektóre nawet luzem w zakupowych torbach.

Potem jest popołudnie i wracam z uczelni. Tramwaje jakoś ślamazarnie podjeżdżają, jakoś się ciągną, zawadzają im auta. Wsiadam i się rozglądam, i chłopak przesuwa się do okna, robi mi miejsce. Się uśmiechamy. Na Letnej między burymi krzaczorami - to te krzaczory, co już niedługo zmienią się w krzewy i drzewka i inne kwitnące tałatajstwo - świeża trawa. W słoneczne dni jestem zawsze szczęśliwa na placu Strossmayera. W słoneczne dni to jest mój plac Strossmayera, z moim moim kościołem z wieżami pnącymi się do nieba. 

Albo w mięsnym. Kobieta podaje mi wołowe, kawał szpondru i pręgę. Podaje je z miłością, z podziwem na nie patrzy, jak na dzieło sztuki, jakby sama tę krowę pasała. Te wszystkie poezje všedního dne, te wszystkie poezje codzienne, to już było tyle razy, to już jest ograne i ośpiewane, lekko pretensjonalne - a jednak. Całe szczęście, że ja już wierszy nie piszę, że wyrosłam. Ja już tylko rosół gotuję. Z tych wywalczonych, beztorebkowych warzyw i z tej ukochanej wołowiny.

Zasypiam lekko, i śnię dużo, i dni trzeba organizować coraz bardziej. Chyba po raz pierwszy w życiu.

[i bądź mi drzwiami
nade wszystko drzwiami
które można otworzyć

dokořán]

2 komentáře:

  1. Cześć, sprawdź proszę folder Inne w wiadomościach na Facebooku, wysłałem Ci wiadomość i tam wylądowała najpewniej.

    OdpovědětVymazat
  2. muszę się wybrać do Pragi ze ślamazarnymi tramwajami.

    OdpovědětVymazat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.