Dni ziwioletnie się zaczęły. I wyłączyli ciepłą wodę. Obok niedostatku szafek kuchennych to druga wada tego mieszkania, sierpniowy tydzień bez ciepłej. Nora sugeruje, że przydałby nam się również regał na książki, do sufitu taki. Ale my chyba nie z tych ludzi, regały są dla ludzi, którzy książki odkładają na miejsce, którzy wiodą życie uporządkowane, używają zakładek i nie zaginają rogów kartek. Regały są dla tych, którzy wiedzą, że w danym miejscu pozostaną, a nawet jeśli indziej pójdą - to będzie tam miejsce na wielki regał. Nie z tych my, my książki mamy wszędzie, naszych książek się szuka według klucza tam-gdzieś-jest oraz a-jak-nie-to-w-kiblu. Na jednym miejscu stoją jedynie moje książki sentymentalne. Na nie się patrzy z czułością, ale czyta się zrzadka, a jeśli już - to wyrywki, stojąc przy półce.
Ziwioletniość przyszła i z nią wróciły moje ciągoty do masła w każdej ilości, do śmietany najgęstszej wyjadanej prosto z opakowania. Ciągoty do zup, których konkubent jako zup zaakceptować nie chce. Uważa je za gęste i dziwnie słodkawe sosy, a czasem mówi o nich z całym przekonaniem "kupa". A ja czytam czytadło i cały gar takiej kupy miseczka po miseczce wciągam.
Czytadła wzbudziły niedawno moją nagłą miłość. Nagle jest jasne, jak można przeczytać książkę w dzień, góra dwa. Jedyne, czego od nich wymagam to trochę językowej zgrabności, aby prostactwem zdań nie kłuły oczu. Z dylematu język vs. opowieść coraz bardziej mi się przechyla waga na stronę historii. Jak nic będzie to kwestia tego, że lubię ludzi i gromadzę opowieści.
Jak opowieść pana od Benjiego, który dzień w dzień przychodzi do kina na piwo. Ale to opowieść na oddzielną opowieść.
Ziwioletniość przyszła i z nią wróciły moje ciągoty do masła w każdej ilości, do śmietany najgęstszej wyjadanej prosto z opakowania. Ciągoty do zup, których konkubent jako zup zaakceptować nie chce. Uważa je za gęste i dziwnie słodkawe sosy, a czasem mówi o nich z całym przekonaniem "kupa". A ja czytam czytadło i cały gar takiej kupy miseczka po miseczce wciągam.
Czytadła wzbudziły niedawno moją nagłą miłość. Nagle jest jasne, jak można przeczytać książkę w dzień, góra dwa. Jedyne, czego od nich wymagam to trochę językowej zgrabności, aby prostactwem zdań nie kłuły oczu. Z dylematu język vs. opowieść coraz bardziej mi się przechyla waga na stronę historii. Jak nic będzie to kwestia tego, że lubię ludzi i gromadzę opowieści.
Jak opowieść pana od Benjiego, który dzień w dzień przychodzi do kina na piwo. Ale to opowieść na oddzielną opowieść.
----------------
przypominam, że Ucieczka ma teraz FB i można go lubić - O TU!
Žádné komentáře:
Okomentovat
Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.