12.05.11

[w drodze]

dwa tygodnie nieustającej podróży. dwa lata temu było trochę podobnie, przedmaturalne nieogarnięcie, pomaturalne ciągle-gdzieś. różni ludzie - różne miejsca. pierwsza Praga...

w poniedziałek ledwo postawiłam plecak w pokoju, aby zaraz wyjść na piwo - i wrócić następnego dnia - i jeszcze wieczorem być w innym mieście. mam mnóstwo pracy - i w tych podróżach - chociaz to moze jedynie włóczenie się, tylko dalsze - więc w tym ciągłym przemieszczaniu się uczę się, czytam, rozmawiam i zdobywam. coraz więcej. wiedzy i motywacji.

w domu zjadłam obiad - i zaległam.

w domu się nie chce.

.

albo może, najzwyczajniej w świecie, aktywowałam gdzieś w mojej głowie powsinogę, włóczęgę, nieustające wakacje... może, koniecznie zdrowa, po miesiącach depresji, zimy, po miesiącach niebycia, półbycia, wegetacji, braku celu - cała ta energia, gdzieś drzemiąca, kipi, rzuca mną, juz za chwilę usiądę w sali numer 301 na Wydziale Filozofii Uniwersytetu Karola w Pradze i napiszę pierwszą część egzaminu wstępnego na kierunek bohemistyka dla obcokrajoców - juz za chwilę, parę dni później stanę przed szanowną komisją i udowodnię, ze właśnie to chcę robić przez najbliższe lata, byc studentką ich szanownego uniwersytetu.

jestem, powiedzmy to wprost, napierdolona energią po brzegi i za cholerę nie umiem usiedzieć na dupie!

.

.

jestem też, co jakiś czas, szczerze przerażona. trochę za dużo palę przez to, więc chyba czas szybko zarabiać na fajki.

i mogłabym pojechać nad morze, umoczyć nogi - i wrócić. tak jak sobie obiecałyśmy z Moniką kiedyś.

Žádné komentáře:

Okomentovat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.