ten moment,
kiedy z oczu nagle ciekną mi łzy. nie łezki, ale dwa strumienie, zupełnie niekontrolowane, siedze - rozmawiam z kimś, piszę coś, coś czytam - i nagle dwie krople, jedna za drugą, ściekają po policzkach, kapią na bluzkę, na stół, na ręce, na klawiaturę. niekontrolowane - jestem przecież spokojna? - nie jestem.
nie jestem, łzy ciekną dalej, myśli zaczynają się kręcić, szloch, wstaję, idę do kuchni, robię coś, myśli wybuchają, jeden wielki słowotok w głowie, wyrzut, krzyczę - w głowie wyrazami - na zewnątrz bełkotem.
nie mogę złapać oddechu
wyję. wyję przestraszliwie, łapię oddech - duszę się, trzęsę się, to wycie, już nie myślę, chcę tylko oddychać, tylko spokojnie oddychać tylko tylko.
to nie pomaga.
potrząsa mną. raz drugi. zawisam nad kiblem.
pierwszy raz w życiu rzygam z przerażenia.
.
.
leżę na podłodzę, już oddycham. chciałabym, żeby ktoś przyszedł. teraz.
ale nikt nie przyjdzie. Nigdy.
OdpovědětVymazat