01.08.12

[morowa panna]

Miasto, które zatrzymuje się na minutę.

To może nie jest wyjątkowe, takie tradycje mają też inne miasta, inne państwa. Ale to jest wyjątkowe, ponieważ jest moje. I jak to oglądam - płaczę. Patrzę na stojący plac Piłsudskiego i wiem, że jestem tam, kawałek dalej, na środku alejki parku Saskiego. I pamiętam, że wtedy też miałam tę kulę w gardle i łzy w oczach.

Parę dni wcześniej moja babcia opowiadała mi o wyjściu z Warszawy. Ma 15 lat i kilka miesięcy, jest już koniec września. Prowadzą ich do Pruszkowa, po drodze śpią na Wyścigach, w boxach dla koni. Moja babcia nie jest sama, niesie na rękach kilkumiesięczne dziecko swojej kuzynki, ciotki - nigdy nie mogę zapamiętać. Dziecko drze morde, mokry gałgan do ssania go nie zachwyca. Jest nad ranem, trochę świta. Ona wychodzi na zewnątrz, przecież inni mają prawo spać. Pilnujący grupy stary Niemiec podprowadza ją do ulicy i popycha. Ona idzie, albo jest wolna, albo ją zastrzeli...

Jest wolna. Ktoś częstuje ją i dziecko mlekiem, chociaż prosiła tylko o wodę. Idzie pieszo do Piaseczna, tam są znajomi. Wyprawiają ją kolejką do Nowego Miasta, tam jest jej matka, jej ciotka, jej siostra. Wysiada na stacji, spotyka kolegów, prowadzą ją do domu.

- No i wyobrażacie jaki się cyrk zaczął jak przyszłam. - mówi moja babcia o radości i niedowierzaniu, które ją spotkało kiedy przyszła żywa z Warszawy. - A te wiejskie dziewczyny do końca życia uważały mnie za jakąś bohaterkę, że z tym dzieciakiem przyszłam!

Babcia wyszła z Powstania w jednej sukience i jednej halce. Dziewczyna z porządnego domu musi mieć halkę. Pierwszej nocy suszącą się w ogródku halkę zjadła koza. Dziewczyna ze wsi, pomagająca w ich domu nie rozumiała rozpaczy.

- Ja to nie rozumiem czemu panienka tak płacze po tej koszulce. Wie panienka, ja to i majtek nie nosze.

Moja babcia nie poszła do partyzantki. Drugiej halki nie miała.

Potem jeszcze wyjmuje malutkie zdjęcie swojego chłopaka, który zginał w Powstaniu. Są jeszcze inne opowieści. O tym jak dziadek prawie zastrzelił babcię. O króliku, najlepszym posiłku dziadka przez te 63 dni...

To jest trochę dziwne, być dziś tak daleko.

2 komentáře:

  1. Słuchałem dziś pr3, jak zwykle, pośród wielu ciekawych materiałów słyszałem głos powstańca... Pana Wojciecha Militz (Milic)... pomyślałem o Tobie, czy może to ktoś Ci bliski....
    Wzruszył mnie ten materiał video.

    OdpovědětVymazat
  2. W Polsce, odkąd emigrowałam, jest tylko sześciu Militzów. To mój dziadek, kiedy zaczęło się Powstanie miał 18 lat i 2 dni.

    OdpovědětVymazat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.