13.04.11

[listy]

właściwie to w dobie komunikacji internetowej mimo wszystko dalej przychodzi do nas masa poczty papierowej, fizycznej i namacalnej. w mojej skrzynce codziennie coś jest. że już nie wspomne o listonoszu, który przychodzi absolutnie nieprzyzwoicie rano [koło 10tej zazwyczaj;p] z jakimiś poleconymi do mojej matki prawie codziennie, przez co doskonale już wie, że 1. mamy kota 2. mamy pięknego kota 3. nasz kot pięknie spierdala oraz że 4. jestem szczęśliwym człowiekiem, który o tej porze pragnie spać a nie popierdalać w szlafroku za kotem po klatce...

byłabym jednak bardziej szczęśliwa, gdybym raz na jakiś czas zamiast zostać zaatakowana plikiem listów miłosnych z banków różnorakich i naszego kochanego operatora sieci komórkowej, nie mówiąc o ulotkach pizzerii [które i tak się gubią i człowiek szuka telefonu w necie], od czasu do czasu została zaatakowana listem do mnie. kartką pocztową. bo właściwie tęsknię za czasem kiedy Baś pisała mi listy papierowe i kiedy przychodziły pocztą. potem niestety poczta postanowiła zgubić list Basi i od tej pory listy zaczęły być listami dworcowymi.

.

Milena biegała czasem nawet kilka razy dziennie na pocztę, żeby sprawdzić czy coś nie przyszło.

.

właściwie miałam napisać coś o Honzie, bo sobie dziś myślałam o niej w tramwaju, a może w myślach znów komuś o niej opowiadałam, ale

jakoś nie wyszło....

Žádné komentáře:

Okomentovat

Podpisz się pod komentarzem. Szczególnie jak masz coś mądrego do napisania (a na pewno masz).To nie jest trudne.